Na niektóre starcia trzeba czekać wiele lat. Niektóre nigdy nie dochodzą do skutku. Bywa jednak i tak, że warto czekać latami na ten jeden idealny moment, kiedy obaj zawodnicy zmierzą się z sobą w klatce. Tak właśnie było z nadchodzącym bojem Artura Sowińskiego z Borysem Mańkowskim.
Zarówno Artur Sowiński jak i Borys Mańkowski prawie równo weszli do zawodowego świata MMA. Popularny „Kornik” uczynił to we wrześniu roku 2007, a „Diabeł tasmański” w marcu roku 2008. Obaj radzili sobie bardzo dobrze w świecie mieszanych sztuk walki i obaj razem zadebiutowali w KSW w roku 2010. Do ich pierwszych walk dla polskiej marki doszło na gali KSW 14. Niestety dla obydwu nie były to udany debiut.
![](https://www.kswmma.com/archiwum/news/foto/10PPP_2076.jpg)
Zaraz po tym wydarzeniu drogi zawodników ponownie się rozeszły. Borys zaczął walczyć poza KSW i zdobywał doświadczenie na innych gala. Artur pozostał, aby dalej bić się w białym ringu, chociaż pomiędzy kolejnymi pojedynkami walczył również podczas wydarzeń Cage Warriors, gdzie zmierzył się między innymi z Conorem McGregorem.
W roku 2012 Borys Mańkowski powrócił do KSW i rozpoczął swój tryumfalny pochód przez kolejne walki, by ostatecznie jego droga ponownie przecięła się z drogą Artura Sowińskiego. Obaj zawodnicy spotkali się ponownie podczas gali KSW 21 i obaj podczas tego wydarzenia wyszli do walki o mistrzowskie pasy. Borys zawalczył o tytuł wagi półśredniej, ale z powodu kontuzji nogi w starciu musiał uznać wyższość Aslambeka Saidova. Artur stanął do walki o pas wagi lekkiej z Maciejem Jewtuszko, którego rok wcześniej znokautował. Podobnie jednak jak Borys, tym razem musiał uznać wyższość przeciwnika.
Dalsza część artykułu pod linkiem: